Droga Rodzino! Dostojni Żałobni Słuchacze!
Przychodzi mi mówić dziś z ciężkim sercem i rozedrganą duszą. Wybaczcie. Czynię to nie tylko jako przyjaciel, towarzysz wspólnej walki o polskie imponderabilia, ale także w imieniu krakowskiego środowiska niepodległościowego, które należało do tej części przedsierpniowej opozycji, co to stała na gruncie wierności Konstytucji Kwietniowej, a dziś jest nadal reprezentowana przez Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie.
Melduje się więc dzisiaj u twej trumny – Drogi Druhu – i oddaję Ci honory nie tylko w na-szym imieniu, ale także w imieniu tych Braci Węgrów, którzy pamiętają Ci twoje wizyty w trudnych dla nich czasach w Budapeszcie pod pomnikiem gen. Bema.
Powtórzę więc, iż stanąłem wobec trudnego zadania, bo mam krótko powiedzieć i o człowieku, i o postaci historycznej zarazem. A jeśli o człowieku to, rzec trzeba, skromnym, wyznawcy prostych i twardych zasad, z klarownym widzeniem świata bez światłocienia, o człowieku patriotycznego czynu i bezkompromisowego poczucia służby. Żyliśmy z Heniem – jak wielu tu obecnych – w tej namiastce państwowości polskiej, w PRL, „w czasach, które zaiste były opowieścią idioty, pełną hałasu i zbrodni” (Zbigniew Herbert). Wszyscy to pamiętamy. I w tamtych trudnych czasach, jak i później, dawałeś – Przyjacielu –przykłady mocy i prawości charakteru, nie tylko w sprawach ojczyźnianych. Równocześnie, prywatnie, byłeś człowiekiem, co „trzciny nadłamanej nie złamie, knotka o nikłym płomyku nie zagasi” (Księga Izajasza). I co nam uczyniłeś najlepszego, że dzisiaj musimy się tutaj gromadzić? Że kłaść Cię musimy pomiędzy sądeckich powstańców, legunów, żołnierzy niepodległościowego podzie-mia? I co nam uczyniłeś, Ty, w sądeckim wymiarze, Człowiek strzegący Świętego Depozytu Wielkiej Narodowej Sprawy. Kto będzie o tym przypominał, kto z ogniem pisał, kto ocalał od zapomnienia? Tego się nie robi starszym kolegom... Ale jeśli Bóg tak chciał, a Ty jego woli posłuszny, to posłuchaj Norwida:
„Tobie, Umarły, te poświęcam pieśni, Bo cień, gdy schyla się nad pragnieniem, To prawdę czyta, o podstępach nie śni. Tobie poświęcam, Heniu! … słowem, czynem, Modlitwą, bliskim znajdziesz mnie i wiernym Na szlaku białych słońc, na tym niezmiernym, Co się kaskadą stworzenia wytacza Z ogromnych Boga piersi, co się rozdziera W strumienie – potem w krzyż się jasny zbiera, I wraca – i już nigdy nie rozpacza. Tam czekaj, Drogi mój, każdy umiera…”.
Kiedy tak stoimy u Twej trumny, na tej naszej sądeckiej nekropolii, tym naszym santo campo, kiedy w ciszy i bólu tak wszyscy stoimy, towarzyszy Ci – Drogi Przyjacielu – nasza myśl pożegnalna, myśl serdeczna i gorąca modlitwa.
Żegnamy Cię na tę drogę do Boga i do polskich Świętych, do polskich Bohaterów na-rodowych, których tak szanowałeś, żegnamy Cię takimi oto słowy: niech Cię, Ta, „co Jasnej broni Częstochowy i w Ostrej świeci bramie”, do Boga prowadzi, niech Ci ta sądecka – polska ziemia, którą tak ukochałeś, o której odzyskanie wolności dzielnie stawałeś, niech Ci tam ziemia lekką będzie, niech Ci te polskie drzewa, tego sądeckiego cmentarza szumią wiecznie: „Jeszcze Polska nie zginęła…”.
Jerzy Giza Kraków – Nowy Sącz
|